Wyruszyliśmy wczesnie, wychodząc z domu o 5:30 rano pojechaliśmy samochodem do Epsom. Stamtąd pociągiem do London Waterloo, dotarliśmy na około 40 minut przed odjazdem Eurostara. Bilety kupione wcześniej przez internet odebraliśmy w terminalu e-tickets i pomaszerowaliśmy szukac jakiejs kawy bo o tej porze dnia tylko kilka litrow kawy moze utrzymac moje powieki w górze.
Do odjazdu mielismy około pół godziny wiec odpaliłem na chwilę laptop żeby sprawdzić czy jest dostępny internet. Skype I gadugadu uruchomiło się bez problemu jednak email I www wymagały opłat więc darowałem sobie. Po paru minutach zaproszono nas do pociągu, zapakowaliśmy się szybciutko, Dona postanowiła nadrobić zaległości w lekturze i wzięła się za “DaVinci Code” a ja zacząłem pisać sprawozdanie z wycieczki.
Na Gare du Nord dotarlismy o 11:30 czasu paryskiego. Zaopatrzyliśmy się w mapy i pomaszerowaliśmy szukać jakiejś kafejki żeby zjeść śniadanie. Pogoda zapowiadała się piękna a do hotelu mieliśmy się stawić po 13:00 więc mieliśmy trochę czasu by usiąść i spokojnie zjeść sniadanko.
Hotelik był mały i trochę obskurny ale niedaleko centrum i metra więc zostawiliśmy tylko pare rzeczy i pierwsze kroki skierowaliśmy w kierunku największej chyba atrakcji Paryża - Wieży Eiffel’a. Robi naprawde spore wrażenie, rosła w oczach jak podchodziliśmy do niej. Dona jeszcze przed wyjazdem zadeklarowała się że nie wjedzie na najwyższy poziom. Byłem trochę zawiedziony szczerze mówiąc ale powiedziałem jej że ma wolną rękę i niech kupuje takie bilety jakie chce. Ku mojemu zaskoczeniu kupiła bilety na najwyższy poziom (hurra!). Na wieżę wjeżdza się 2 etapami, najpierw do drugiego poziomu potem na szczyt. Po wjechniu na drugi poziom widać było że Dona minę ma nietęgą jednak stanęliśmy w kolejce do windy na szczyt i po chwili wysiadaliśmy już z windy z drżącymi nogami.
Po jakimś czasie Dona odprężyła się i podziwialiśmy niesamowity widok na Paryż. Na szczycie wieży spędziliśmy dobre pol godziny albo dłużej, niezpomniane przezycie, polecamy każdemu, szczególnie tym którzy boją sie wysokości, Dona wyleczyła się z lęku juz po pierwszym “zabiegu”.
Po Wieży Eiffel’a przyszla kolej na Pola Elizejskie i Łuk Triumfalny, wrażenia niesamowite ale nie będę tu wszystkiego opisywał bo jest tego zbyt dużo hehe. W trakcie pobytu na Łuku Triumfalnym zrobiło się ciemno, poszliśmy na kolację a potem ponownie pod Wieżę Eiffel’a. Nocą prezentuje się równie niesamowicie jak w dzień. Zmęczeni wrażeniami po północy dortarliśmy do hotelu.
No comments:
Post a Comment