Jeszcze tylko niecałe 4 dni i będziemy mieć 4 dni wolnego, pierwsze od kilku lat “normalne” święta dla Dony. Do tej pory zawsze jakaś praca wypadała albo w piątek albo w poniedziałek.
Szef znów pojechał na wakacje i zostawił mnie samego “na włościach”. Nie mam za dużo do roboty wiesz myszkuje po internecie. Znow natknąłem sie na pare zdjęć z Nowej Zelandii i znów mnie ściska w dołku…
Przyszli do nas wczoraj Ania z Grzesiem, opróżniliśmy pare butelek winka i dzisiaj troche mnie głowa pobolewa ale ogólnie nie jest źle. W niedziele oboje mają wolne więc może się gdzieś razem wypuścimy, mam ochote pojechać nad morze, trzeba będzie wyszukać jakieś przyjemne miejsce na spędzienie dnia.
Dzisiaj rano w newsach pokazywali Tonbidge Wells w Kent całe zasypane śniegiem, w nocy spadło tam kilka centymetrów śniegu i leżał na ziemi do rana! Śnieg w Anglii to żadkość ale o tej porze roku to wybryk natury, pewnie znów wszystko zwają na global warming. Mogłoby się wreszcie zrobić cieplej, słońce świeci całymi dniami ale jak zajdzie i wiatr powieje to robi sie natychmiast zimno.
Oby do lata…
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment