Od mniej więcej 10 lat jesteśmy (nie)szczęśliwymi właścicielami mieszkania w Polsce. Gdy opuściliśmy kraj 8 lat temu nie sprzedawaliśmy mieszkania w nadziei że ceny pójdą trochę w górę i zamiast przehulać te pieniądze będzie to pewnego rodzaju inwestycja.
Mając złe doświadczenia z wynajmem mieszkania w Warszawie, postanowiliśmy nie wynajmować go gdyż koszty utrzymnia były naprawdę niewielkie. Od jakiegoś czasu ta “inwestycja” zaczyna nam jednak ciążyć więc zapadła decyzja o sprzedaży.
Na początek zrobiliśmy rozeznanie w internecie. Szybko okazało się że różnica pomiedzy UK i Polską w tym względzie jest taka jak różnica pomiędzy raczkowaniem niemowlaka i sprintem olimpijskim. Tu w każdej wiosce jest agencja handlu nieruchomosciami, każda ma strone internetową zazwyczaj z kilkoma zdjęciami każdego mieszkania, wymiarami pomieszczeń, ceną itd. Jeżeli chodzi o nasze miasteczko to nie ma ani jednej strony internetowej podającej chociaż jedną ofertę z ceną.
Zglosił się do nas jeden gość, gdzieś dopatrzył się że mamy zamiar sprzedać mieszkanie i zaoferował pomoc. Po kilku dniach poszukiwań na miejscu oświadczył, że w naszym niemal 30 tysięcznym mieście nie ma ani jednej agencji która mogłaby zająć się sprzedażą mieszkania. Znaleźliśmy się więc w punkcie wyjścia.
Dony siostra z mężem zadeklarowali pomoc, zorientowali się w cenach i dadzą ogłoszenie do gazety. Zaczynamy trzymać kciuki. cdn…
Tuesday, May 09, 2006
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment