Weekend jak zwykle był imprezowy. Pojechaliśmy oblewać nowe mieszkanie znajomych z Norbury. Wynajęli super fajny domek, 3 pokoje z pieknym ogrodem i patio do imprez. Świętowaliśmy otoczeni nierozpakowanymi torbami i kartonami, popijając piwo z kieliszków do wina jako że nie mogli znaleźć żadnych innych naczyn w tym bałaganie, fajnie było, swojsko. Do domu wróciliśmy nad ranem i przespaliśmy całą sobotę.
W niedzielę kupiliśmy podłogę do sypialni i resztę mebli. Dostawa do 2 tygodni więc z nadzieją czekamy na moment gdy będzie można normalnie pomieszkac i zaprosic wreszcie znajomych na imprezke do nas. Na razie przynajmniej częściowo wprowadziliśmy się znów do sypialni.
Bieganie idzie mi całkiem nieźle, w ubiegłym tygodniu 3 dni pod rząd biegałem 3.25 mile w 35 stopniowym upale. Przechodnie na ulicy oglądali się za mną, drapiąc się po głowie pewnie zastanawiali się, czy coś nie tak z nimi że ledwo chodzą zlani potem, czy coś nie tak ze mna że zamiast posapywać zlany potem tak jak oni, biegam sobie w najlepsze jakby nigdy nic. Stwierdziłem, że podstawa to woda, jak w ciągu dnia przed biegiem wypije 3-4 litry wody to nie straszny mi upał, mogę biegać godzinami. W niedzieję pobiegłem dłuższą trasę, po biegu nie byłem wcale zmęczony więc będę ją wydłużał jeszcze bardziej.
No comments:
Post a Comment