Monday, May 29, 2006

Sprzedaż mieszkania część 2

Ogłoszenie w lokalnej prasie spowodowało odzew w postaci kilkudziesięciu rozmów telefonicznych. Siedem osób umówiło się na oglądanie mieszkania i jedna złożyła ofertę. Wprawdzie oferta była poniżej naszych oczekiwań jednak po krótkim zastanowieniu zaakceptowaliśmy ją.

Nie mogliśmy znaleźć księgi wieczystej, ale kupujący po konsultacji z notariuszem powiadomił nas że nie bedzie ona konieczna i transakcja może odbyć się bez tego. W spółdzielni miła pani poinformowała naszego kupca że ze względu na ochronę danych osobistych nie może wydać żadnych zaświadczeń (np o niezaleganiu z opłatami za wode itd…). Zadzwoniłem więc do spółdzielni i poprosiłem o przygotowanie wymaganych dokumentów aby były gotowe do odebrania kiedy przyjedziemy by podpisać umowę sprzedaży. Trochę pod górkę ale mamy nadzieje że wszystko sie wyklaruje do piątku.

Ustaliliśmy termin podpisania umowy na piątek i wczoraj kupiliśmy bilety na lot do Waszawy na czwartek wieczór. Trzeba tylko jeszcze wypożyczyć samochód i jesteśmy gotowi do spalenia ostatniego mostu łączącego nas z Polską.

Sunday, May 21, 2006

Przemeblowanie

Znudziło nam się ustawienie w pokoju gościnnym więc zaczeliśmy przesuwać meble. Pokój jest troche nieustawny ze względu na kominek scinający dwie ściany z którego na razie zrobiliśmy barek. Po kilku próbach przestawiania mebli w różne miejsca doszliśmy do wniosku ze potrzebujemy nową sofę i mniejszą ławę. Wtedy może uda się jeszcze wcisnąc tam stół i 4 krzesełka, byłoby nieźle.

Deszcz naparza od kilku dni, już nawet nie chce mi się sprawdzać pogody codziennie w nadziei, że gdzieś na horyzoncie pojawi się słońce. Podobno sa jednak braki wody i jest zakaz podlewania ogródków i mycia samochodów, tak jakby ogrodom potrzebne było podlewanie jak codziennie pada deszcz…

Zrobiłem wreszcie budżet domowy, okazało się zgodnie z przewidywaniami, że żyjemy troche ponad stan i trzeba przytrzymac sie za kieszeń. A że trzymanie sie za kieszeń nie jest w naszym stylu, wypełniliśmy aplikację o kolejną kartę kredytową. Nie jest jednak tak zupełnie tragicznie, dzieki budżetowi okazało się że powinno wystarczyć na wyjazd do Hiszpanii na jesieni przed, urlopem na Maledivach. Będzie super mamy nadzieję, gdyby tylko pogoda raczyła się poprawic, gdzie ten obiecywany global warming…

Wednesday, May 17, 2006

Rant o zasiłkach

Dzisiaj w radio usłyszałem, że zaczęto zbierać odciski palców dzieci imigrantów ubiegających się o child benefit. Podobno wykryto kilka przypadków, gdzie różne osoby pobierały zasiłki na te same nie swoje, dzieci.

Doskonale rozumiem to że ludzie tu przyjeżdżają, często nie znają zbyt dobrze języka i trudno jest im znaleźć pracę pozwalającą na utrzymanie rodziny na poziomie podobnym do innych. Żeby poprawić sobie poziom życia są zawsze dwa sposoby (pomijam w tym momencie wygrana na loterii i “ciężkie” przestepstwa) - ciężka praca, nauka języka, powolne pnięcie się po szczeblach kariery zawodowej. Drugi, nieuczciwy sposób to, kombinatorstwo, oszustwo, wykorzystywanie luk i nieścisłości w łagodnym i pobłażliwym angielskim prawie.

Mnożą się w internecie poradniki jak dostać council flat, child benefit, tax credit i inne zasiłki o których często rodowici Anglicy nawet nie wiedzą. Wiadomo przecież, że ktoś za to wszystko musiał zapłacić, nie było to jednak jakieś nic nie znaczące “państwo”, zapłacili za to głównie Brytyjczycy! Dlaczego imigranci tak odwdzięczają się krajowi który przyjmuje ich z otwartymi rękami, stwarza możliwości rozwoju których nie mieli w Polsce. Dlaczego tak często gryziemy rękę która nas karmi, nie zastanawiając się nad konsekwencjami naszych decyzji. Wielka Brytania jako jeden z nielicznych krajów dał nowym członkom Unii możliwość osiedlania się i legalnej pracy, szkoda że tak wielu imigrantów nie potrafi tego docenić.

Monday, May 15, 2006

Nie lubię poniedziałku

Jak w tytule, ciekawe dlaczego tak jest, że jak ma się w perspektywie 5 dni pracy to trudniej się wstaje, pogoda wydaje się bardziej ponura niż zwykle a korki na drodze są gęstsze i bardziej irytujace.

Całkiem przyjemny weekend, przyjechali Ela z Piotrkiem i tradycyjnie troszkę zabalowaliśmy. Tym razem testowalismy biale wina, choć nie jestem wielkim fanem muszę przyznać że wszystkie były dość dobre. Dobre do tego stopnia, że w niedzielę odchorowaliśmy to troszkę i po raz kolejny nie poszliśmy na Discover Scuba, kolejne podejście za 2 tygodnie. Dostaliśmy też w prezencie Gordons Gin Distillers Cut, trzeba dokupić tonic i przetestować przy najbliższej okazji, tylko już nie na dzień przed nurkowaniem…

Mamy nadzieję, że pogoda za tydzień wreszcie sie poprawi i w sobotę i niedzielę poświeci troszkę słonko, w ubiegłym tygodniu było pięknie przez 3 dni a w sobotę zaczęło padać. Od 2 tygodni wybieramy się nad morze i 2 razy pod rząd pogoda płata nam takiego figla. Do trzech razy sztuka, w tą sobotę też się wybieramy.

Tuesday, May 09, 2006

Sprzedaży miszkania część 1

Od mniej więcej 10 lat jesteśmy (nie)szczęśliwymi właścicielami mieszkania w Polsce. Gdy opuściliśmy kraj 8 lat temu nie sprzedawaliśmy mieszkania w nadziei że ceny pójdą trochę w górę i zamiast przehulać te pieniądze będzie to pewnego rodzaju inwestycja.

Mając złe doświadczenia z wynajmem mieszkania w Warszawie, postanowiliśmy nie wynajmować go gdyż koszty utrzymnia były naprawdę niewielkie. Od jakiegoś czasu ta “inwestycja” zaczyna nam jednak ciążyć więc zapadła decyzja o sprzedaży.

Na początek zrobiliśmy rozeznanie w internecie. Szybko okazało się że różnica pomiedzy UK i Polską w tym względzie jest taka jak różnica pomiędzy raczkowaniem niemowlaka i sprintem olimpijskim. Tu w każdej wiosce jest agencja handlu nieruchomosciami, każda ma strone internetową zazwyczaj z kilkoma zdjęciami każdego mieszkania, wymiarami pomieszczeń, ceną itd. Jeżeli chodzi o nasze miasteczko to nie ma ani jednej strony internetowej podającej chociaż jedną ofertę z ceną.

Zglosił się do nas jeden gość, gdzieś dopatrzył się że mamy zamiar sprzedać mieszkanie i zaoferował pomoc. Po kilku dniach poszukiwań na miejscu oświadczył, że w naszym niemal 30 tysięcznym mieście nie ma ani jednej agencji która mogłaby zająć się sprzedażą mieszkania. Znaleźliśmy się więc w punkcie wyjścia.

Dony siostra z mężem zadeklarowali pomoc, zorientowali się w cenach i dadzą ogłoszenie do gazety. Zaczynamy trzymać kciuki. cdn…

Friday, May 05, 2006

Lazy Days

Krótki, ale wyczerpujący tydzień.
Dony boss wrócił z miesięcznego urlopu w Australii, opalony, zrelaksowany i pełen energii. Oczywiście nie można tego powiedziec o reszcie pracowników, którym przydałaby się choć kilkudniowa przerwa.

Do tego pogoda zrobiła się super, więc grzechem byłoby siedzenie w domu. Wczoraj stwierdziliśmy, że trzeba trochę zminić codzienną rytynę spacerów i biegów, no i może warto by odkurzyć badmingtona. Udaliśmy się więc do pobliskiego parku i zaczęliśmy grę. Jako, że oboje jesteśmy skłonni do rywalizacji walka była naprawdę zacięta. Do dziś czujemy ją w kościach.

Jutro wybieramy się znowu do Eli i Piotrka z Weybridge. Nie widzieliśmy się z nimi dość długo i wciąż nie obejrzeliśmy filmiku z nurkowania, który przywieźli ze swojej ostatniej wyprawy do Egiptu. Mamy nadzieję, że jutro będzie okazja.

Monday, May 01, 2006

Old Car Fair

Od siedzenia w domu tylko tyłek boli i rośnie, poszliśmy więc powłóczyć się po okolicy. Pogoda zapowiadała się zachęcająco, w miarę ciepło z lekkim wiaterkiem, trochę chmur, trochę słońca - po angielsku krótko mówiąc.
Ruszyliśmy do Nonsuch Park, dość sporego parku w Cheam, w którym wypatrzyliśmy kiedyś wieczorem ładny ogród. Postanowiliśmy go obejrzeć w świetle dnia i słońca, jeżeli tylko dopisze.
W parku natkneliśmy się na zlot starych samochodów - kilka okolicznych klubów motoryzacyjnych skrzyknęło się i zorganizowało show starych, odrestaurowanych aut. Niektóre bardziej, inne mniej dopieszczone, wszystkie prezentowały się raczej okazale. Stare blachy wypolerowane na wysoki połysk, błyszczące czyściutkie silniki, właściciele dyskutowali z gapiami opowiadając historię aut. Sporo marek, które bezpowrotnie zniknęły z rynku (Triumf, Zodiak), jak również takich, których nowsze wersje zdarza się zobaczyć na drogach (Lotus, Bentley). Byly dwa ciekawe samochody zabawki - Bond BUG, kilka samoróbek, trochę modyfikacji. Ogólnie całkiem przyjemna imprezka.