Sunday, October 02, 2011

Rok bez mięsa

Mniej więcej 2 lata temu zaczeliśmy interesować się skad pochodzi nasze jedzenie. Dość szybko stwierdzilismy ze musimy oderwac sie od uzależnienia od supermarketów i postanowiliśmy zmienic dość radykalnie nasze zwyczaje. Mieliśmy również dosc weekendowych wypraw na zakupy, szukania miejsca na parkingu, tloku w sklepie, kolejek do kasy i innych supermarketowych "atrakcji". Praktycznie z dnia na dzień przestalismy korzystać z supermarketów. Zmiana przyszła nam dosyć łatwo, znaleźliśmy kilka lokalnych rynków na których lokalni farmerzy sprzedaja swoje produkty, zaczęlismy też korzystać z usłóg firm wysyłkowych takich jak "Abel & Cole" i "Riverord Organics" (polecamy obie).

Po 2 latach unikania supermarketów zapomnieliśmy prawie o ich istnieniu, nie kupujemy prawie żadnych "gotowych" produktów, wyjątkami sa muesli, soya/coconut/oats mylk itp i czasami jakies "przekaski" (ciagle jestem uzależniony od paluszków). Poza tym gotujemy sami wszystko, sami robimy makaron, pieczemy chleb itd. Rok temu postanowilismy odstawić mięso i inne produkty pochodzenia zwierzęcego.

Początki były dość trudne, nie mając wiedzy i doświadczenia w vegańskiej kuchni odstawienie, miesa, sera, mleka, smietany, jajek, ryb itd pozostawiło nas z raczej skromnym menu. Nie zrażeni trudnościami z pomocą internetu i zakupionej vegańskiej książki kucharskiej nasza dieta zaczęła sie wzbogacać. Dmuchając na zimne, niedawno zrobiliśmy sobie kompleksowe badanie lekarskie, tak jak przypuszaliśmy rezultaty były bardzo dobre.

Chętnie slużymy pomocą i poradą każdemu kto jest zainteresowany vegetariańska/vegańską dietą.

Monday, June 20, 2011

Zalety mieszkania z kotem.

Podkreslam ze my "mieszkamy z kotem" a nie "mamy kota", dokladniej to mieszkamy z 3 letnim kocurem ktorego nazwalismy Angelo. Nie mamy zludzen ze Angelo traktuje nas glownie jako dostarczycieli jedzenia i codziennej porcji glaskania. Jak widac na zdjeciu, przywlaszczyl sobie tez sofe, jest tak bezczelny ze jak chce sie na niej polozyc to bedzie stal i mialczal az ustapisz mu miejsca. Kilka razy pokazal tez ze jest kot to na pol dzikie zwierze, przyniosl do domu kilka zywych myszy, zabe a raz po powrocie z pracy zastalismy lazienke pokryta piorami a na podlodze zamordowanego szpaka.

Zalozenie obrozki z dzwoneczkiem prawdopodobnie utrudniloby mu polowanie jednak wszelkie proby zalozenia obrozki koncza sie tak samo, zaczyna sie szarpanie, probuje ja wydrapac, odgryzc, jest przewracanie sie mialczenie i generalnie robi sceny. Boimy sie go wypuscic na dwor w takim stanie wiec polowanie trwa dalej a ja po nocy wynosze z domu upolowane dzikie zwierzeta do pobliskiego parku.

Sa jednak zalety takiego ukladu, kot to tak zwany "low maintenance pet", radzi sobie sam i nie trzeba sie nim bardzo zajmowac. Potrafi dostarczyc czasem kupe smiechu (jak widac na zalaczonym zdjeciu) a ranne mruczenie jak przychodzi sie przytulic to lagodniejszy budzik niz dzwonek w zegarku przy lozku.

Wednesday, June 15, 2011

2 lata w kilku zdaniach

Z roznych powodow (glownie lenistwo) dawno nic tu nie napisalem ale ostatnio dowiedzialem sie ze gdzies ktos repostowal kawalek tego bloga wiec zmobilizowalo mnie to do naskrobania paru linijek. Nie bez znaczenia jest tez fakt ze nie mam w pracy nic do roboty dzisiaj wiec daje upust mojej wenie (lol).

2 lata temu skusilem sie na kurs windsurfingu dla poczatkujacych, byl to 8 godzinny kurs na ktorym nauczylem sie stac na desce i plywac z 3 metrowym zaglem przy lekkich wiatrach. W ubieglym roku kilka razy wypozyczalem deske nad jeziorkiem kilkanascie minut drogi od nas i coraz bardziej zaczelo mnie to wciagac. We wrzesniu 2010 poszedlem na Intermediate Windsurfing RYA i od tamtej pory "zachorowalem" na windsurfing.

Tegoroczny sezon zaczalem juz w Marcu, od poczatku Marca praktycznie 2 razy w tygodniu jestem nad woda, kupilem sobie sprzet i staram sie spedzac kazda wolna chwile na desce.

Z drugiej strony we wrzesniu ubieglego roku zdecydowalismy sie zostac vegetarianami z a nawet prawie veganami. Nie tylko nie jemy produktow zwierzecych ale rowniez nie kupujemy produktow pochodzenia zwierzecego np skory. Jest kilka powodow dla ktorych postanowilismy wyrzec sie produktow zwierzecych. W skrocie sposob w jaki ludzie traktuja i wykorzystuja zwierzeta dla swoich potrzeb jest dla nas nie do zaakceptowania i nie chcemy przykladac reki do tego "businessu". Moze napisze troche wiecej na ten temat w przyszlosci, na razie polecam obejzenie filmu "Earthlings". Mozna go obejzec w calosci legalnie i za darmo tutaj.

Wednesday, December 09, 2009

Dylematy

Zmienilem jakis czas temu komputer i z moja wersja Vista niestety nie bylo polskich czcionek. Mam poytrzebe by cos napisac wiec zdazylem jeszcze dojsc jak je zainstalowac, ten post bedzie wiec bez polskich znaczkow, mam nadzieje ze dojde jak je zainstalowac niedlugo.

Dzisiaj Dona wyslala mi przez Skype message ze juz nie moze wytrzymac w swojej pracy i chce czasem rzucic ten wyscig szczorow i wyjechac gdzies zaczac wszystko od nowa. Troche pogadalismy w trakcie lunchu i padlo kilka propozycji, kupujemy farme, wyjezdzamy gdzies na stale, w gre wchodzi Moze Srodziemne, Kanada albo Australia, probujemy zalapac sie na cruise ship, na superyacht albo kupujemy swoj wlasny yacht i przygotowujemy sie do cruising na wlasna reke.

Farma odpada z tego prostego powodu ze nie stac nas, o ile domy sa drogie to ceny funkcjonujacych farm sa zupelnie z ksiezyca wziete, w UK nie mamy na to szans. Wyjazd do Kanady jest mozliwy jednak byloby to troche "zamienil stryjek siekierke na kijek" posuniecie. Pogoda w Kanadzie jest rownie paskudna jak w UK, polityka i gospodarka troche podobna z tego co czytalem, generalnie nie bardzo pociaga mnie Kanada. Australia to troche inna historia, podobalo sie nam jak tam bylismy jednak nie mamy szans na vize imigracyjna wiec temat zupelnie odpada. Wyjazd w basem Morza Srodziemnego jest mozliwy jednak ze wzgledu na bariere jezykowa i nasze zawody wybor kraju jest bardzo niewielki, Malta lub Gibraltar, oba odpadaja ze wzgledu na ceny nieruchomosci i trudnosci zwiazane ze zdobyciem pracy.

W gre wchodza podroze, cruise ship jest jedna z mozliwosci, prawdopodobnie musielibysmy wrocic do cateringu, praca jest niezbyt glamorous, ale jest nieprawdopodobna mozliwosc podrozowania, zwiedzania swiata, bede musial przyjzec sie blizej jak to wyglada.

Superyachts brzmia bardzo zachecajaco jednak dostanie sie na nie jest niesamowicie trudne, wymaga doswiadczenia i wiecej nauki niz kurs CIMA, wiec raczej ta opcja tez odpada.

Najbardziej realnie wyglada zakup swojego yachtu i powolne przygotowania sie do podrozy na wlasna reke. Znalazlem kilka blogow ktore musze poczytac i przydalo by sie kilka ksiazek przedstawiajacych kilka punktow widzenia na taka przygode.

Sunday, December 16, 2007

Czy wolność to tylko utopia

Dla niezbyt zorientowanych Libertarianism to grupa pogladów politycznyh opartych na wolności jednostki. Libertarianie dziela sie na 2 grupy. Extremalna odmiana Libertarianizmu ociera sie o anarchizm i odrzuca zupełnie potrzebę istnienia państwa. Druga bardziej umiarkowana uznaje konieczność istnienia rządu, organów ustawodawczych, sądowniczych i policji celem istnienia których ma być ochrona wolności osobistej jednostki. Zaliczam się oczywiście do drugiej grupy, doceniam jednak konieczność istnienia obu, jako że konieczne jest zawsze zachowanie punktu odniesienia a anarchizm doskonale spełnia taką właśnie rolę.

Dla wielu z nas pewnie nieprawdopodobne wydaje sie istnienie państwa które zamiast zajmować się wymyślaniem nowych sposobów na ograniczenie wolności jednostki zajęło by się wymyślaniem sposobów na ochronę tejże.

Może jednak politycy zamiast ok kilku lat kombinować w jaki sposób wprowadzić ID cards aby nas wszystkich skatalogować, policzyć i zaszufladkowac lepiej zajęli się wymyślaniem sposobów na to aby zabezpieczyć nas przed identity theft. Albo zamiast ustanawiać prawa faworyzujące ludzi ze względu na kolor skóry upewnili się że armia zajmuje się tym do czego została powołana czyli ochroną granic a nie wycieczkami na bliski wschód aby zabezpieczyc interesy bogatych dawców na kampanie wyborcze. Przykładami działań państwa przynoszącymi więcej szkody niż pożytku można by wypełnić kilka blogów.

Przydałby się w UK ktoś taki Ron Paul, byłaby wreszcie szansa rozwalić koryto a nie tylko zmieniać świnie jak to bardzo zgrabnie ujął Korwin Mikke. Polska niestety nie pojmuje zupełnie koncepcji wolności osobistej traktuje ucisk państwa jako coś naturalnego a na Libertarian patrzy troche jak na przybyszy z innej planety.

Tuesday, December 11, 2007

Miś?

Konsulat Generalny RP w Londynie uprzejmie informuje, że z dniem 23 października 2007 r. (wtorek) zostaje zawieszony internetowy system zapisów na spotkania paszportowe, co oznacza zniesienie obowiązku uprzedniego umawiania się na spotkanie w celu złożenia wniosku o wydanie paszportu. Każdego dnia będą przyjmowane osoby, które zgłoszą się do urzędu w sprawach paszportowych w godzinach otwarcia Konsulatu (poniedziałki, wtorki, środy i piątki w godzinach 9.00 - 14.00, a w czwartki w godzinach 13.00 - 18.00), w tym osoby, które umówiły się uprzednio na spotkanie za pośrednictwem strony internetowej Konsulatu. Jednocześnie Konsulat Generalny RP w Londynie zwraca uwagę, że wnioski paszportowe przyjmowane są tylko w wyżej podanych godzinach. Osoby, które uprzednio zarezerwowały spotkanie będą obsługiwane poza kolejnością w dniu i o godzinie wyznaczonego spotkania (wydzielone stanowiska).
Osoby, które uprzednio zarezerwowały spotkanie, ale chciałyby wniosek paszportowy złożyć w terminie wcześniejszym mogą to zrobić przybywając do Konsulatu w godzinach otwarcia urzędu dla interesantów.


Naprawde konsulat RP w Londynie coraz bardziej przypomina komedię Bareji. Nie dość że nawet po zamówieniu audiencji trzeba było stac w kilometrowych kolejkach to teraz konsulat zupełnie stawia wszystko na żywioł. Tylko czekać aż jacyś przedsiębiorczy rodacy zaczną organizować komitety kolejkowe, "ochronę" kolejek i sprzedawać miejsca w kolejce za wódkę i kiełbasę z polski.

Ilość polakow w UK korzystajacych z "usług" Konsulatu w okrecie ostatnich 3 lat wzrosla z kilku tysiecy do kilkuset tysiecy. Smiało można powiedzieć że wzrosła 50-ciokrotnie jezeli nie 100-krotnie. Ilośc "okienek" i szybkość obsługi w konsulacie nie uległa natomiast zmianie.

Pamiętam że kilka lat temu, jeszcze przed wejsciem Polski do EU miałem sprawę w konsulacie RP. Musiałem wtedy czekać w kolejce około 2 godzin na zewnatrz aby dostać się na audiencję do okienka w konsulacie. Obsługa przebiegała ślimaczo w 3 czy 4 okienkach, urzednicy konsulatu z kwasną miną poburkiwali coś pod nosem na petentów, scenka jak z urzedu pocztowego w latach 70-tych.

Aż mnie ciarki przechodzą na myśl że mam jechać do tego "muzeum komuny" gdzie można przenieśc się w czasie i doświadczyc na własnej skórze jak wyglądały polskie urzędy w czasach radosnego socjalizmu okresu Gierka.

Jak to robią inni.

Pracuję z dziewczyną z New Zealand wiec jako ciekawostkę podam przykład jak załatwia się paszport w konsulacie New Zealand. Formularz w formacie PDF jest do ściągnięcia na stronie konslatu. Wydrukowany i wypełniony formularz z JEDNYM zdjęciem i czekiem na 30 funtów wysyłamy pocztą do konsulatu. Nowiutki paszport dostajesz registered post w 7 dni po otrzymaniu wniosku przez konsulat. Cała operacja trwa max 2 tygodnie i kosztuje 30 funtow plus JEDNO zdjecie.

Nie mogę się już doczekać Maja 2009 roku...

Tuesday, December 04, 2007

Z drogi śledzie Dona jedzie

Od 2 tygodni siedziała z nosem w ekranie ucząc sie przepisów ruchu drogowego i ćwicząc awarness na drodze no i dzisiaj zdała wreszcie! W pierwszym podejściu 50/50 pytan z teorii i 60/75 (na 44 wymaganych) w awarness test.

Teraz kolej na jazde i egzamin z praktyki, moze wreszcie niedługo sama będzie dojeżdżała do pracy a ja będę miał okazję do dlugich porannych i wieczornych spacerów do i z pracy.

Friday, November 30, 2007

Darmocha

Kilka miesięcy temu przegladajac strony BBC znalazlem ogloszenie o darmowych biletach na wstep na kilka roznych BBC shows. Wypelnilem więc formularz na "The Late Edition" krotki satyryczny program ktory widziałem kiedys na BBC4. Ku mojemu zaskoczeniu w tą Środę otrzymaliśmy pocztą 4 bilety na "The Late Edition". Zupelnie zapomniałem o tym że zamówiłem bilety więc nie powiadomiliśmy za wczasu nikogo z naszych znajomych i chyba będziemy musieli pójść sami co oznacza że 2 bilety zmarnuja się. Sprawozdanie z naszej wizyty w BBC w przyszły weekend.

Monday, November 26, 2007

Gorączka końca roku

Widać ją wszędzie, mam taką teorię że każdy na początk kroku dostaje troche zdrowego rozsądku i na koniec roku już zaczyna go większości brakować. Hipokryzja sięga w tym okresie zenitu i wszyscy zgodnie "świętują" sunąc powoli od sklepu do sklepu i opróżniając systematycznie portfele.

Na High Street tłumy większe niż zwykle. Biegają obładowane reklamówkami postękując i pocąc się przy tym jakby to była połowa Lipca a nie środek zimy. Sklepy poobwieszane świecidełkami wpychaja przechodniom tandetę ktorej normalnie nikt o zdrowych zmysłach nie kupiłby, jednak w gorączce przedswiątecznej bardziej liczy się ilość niż jakość.

Pod koniec Listopada i na początku grudnia ludziska zaczynają przystrajać swoje domy. Przed laty przystrajano domy świerkowymi wieńcami, jednak teraz to nie wystarcza, sąsiedzi od kilku lat obwieszają swoj semi detached kilkuset żarówkami, stawiaja przed domem plastykowego bałwana, Świętego Mikołaja i jakies pokaraczne stwory mające udawać renifery.

Trzeba się przemęczyć przez miesiąc, już niedługo dzięki świeżej dawce zdrowego rozsądku siłownie wypelnią się postękujacymi grubasami którzy jeszcze miesiąc wcześniej jakby nie zdawali sobie sprawy ze swojej wagi. Na high street mamuśki będą ciągnąc za ręke rozwrzeszczaną dzieciarnię która nie rozumie że prezentów nie dostaje się co tydzień. Domy wieczorami będą wyglądały jakby dostały w ryja szczerząc się przepalonymi żarówkami a dmuchane bałwany poprzekrzywiają blagalnie prosząc właścicieli aby je wreszcie schować na poddaszu.

Nie ma to jak święta.

Thursday, November 22, 2007

Lubie zmiany

Zmienilem nazwe bloga, malo pisze o emigracji a wiecej pisze na moj ulubiony temat czyli o sobie samym wiec należalo zmienic tytul. No i znow zmieniłem template. Niestety przy każdej zmianie tracę niektóre widgets a nie chce mi się wszystkiego przeinstalowywać. Zauważyłem ze znikneła mapka z mojego boat delivery do Irlandii. Prawdopodobnie znikneło również parę rzeczy ze starszych postów ale pewnie i tak nikt tego nie czyta.

Ta template wyglada calkiem schludnie wiec pewnie pozostane przy niej jakis czas. Template nazywa się coffee a tak się składa że kilka miesięcy temu odstawiłem kawę (po 20 latach bycia nalogowym kawoszem), teraz tylko muszę spróbować pozbyć się tej filiżanki kawy w prawym górnym rogu i wstawić tam coś innego.