Thursday, December 01, 2005

Nasza historia do tej pory w wielkim skrócie

Poznaliśmy się na studiach w Siedlcach w 1992
roku na jakiejś akademickiej imprezie i pobraliśmy się po mniej więcej roku.
Przez kilka miesięcy po ukończeniu studiów byłem nauczycielem informatyki a potem przeniosłem się do pracy do Urzedu Kontroli Skarbowej. Dona po studiach zaczeła również pracę w szkole ucząc matematyki i informatyki. Kupilismy mieszkanie no i w 1998 roku wymysliłem że pojedziemy do Wielkiej Brytanii.
Nigdy nie miałem zamiaru jechać “na zarobek”, oboje zarabialismy nieźle i było nas stać na drobne przyjemności bez wyjeżdżania za granicę. Założenie było takie, Polska niedługo ma wejść do Unii więc pojedziemy trochę wcześniej i ustawimy się tam. Mieszkanie w Bialej Podlaskiej zostało na wypadek gdyby nam sie noga powineła i trzeba by było wracać.
Przed wyjazdem sprzedaliśmy samochód, zebralismy wszystkie oszczędności no i w lutym 1999 roku wysiadłem z autokaru na
Victoria Green Line. Zatrzymałem się u znajomego ojca, w Croydon w poludniowym Londynie. Mieszkałem u niego przez 2 miesiące. Natychmiast po wylądowaniu w anglii pomaszerowałem szukać szkoły językowej i wydałem połowe forsy na 3 miesięczny kurs angielskiego.
W szkole poznałem parę polaków - Anie i Marcina, powiedziałem im o mojej sytuacji i za ich radą po 2 tygodniach z papierami ze szkoły pojechałem na dwa dni do Polski. Wjechałem ponownie do UK w marcu 1999 roku ale tym razem juz jako student.
Miałem w tym okresie dwie prace, wstawałem o 5 rano i biegłem do małego hotelu robić tam śniadania, kończyłem o 9 i jechałem do szkoły językowej na 10. Po 3 godzinach w szkole szedłem do domu przespać sie i znów do pracy, w McDonald zmywałem gary w kuchni od 5 po południu do północy. Dzięki tej pracy zacząłem trochę wreszcie zarabiać a nie tylko przejadać nasze oszczędnosci.
Ania i Marcin mieszkali u hindusa w domu gdzie był wolny pokój. Dogadali sie za mnie z hindusem no i wynajałem ten pokoik. Po 2 miesiącach w studio flacie (kawalerka - jeden pokój kuchnia i łazienka) bez ogrzewania i ciepłej wody, przeprowadziłem się do hindusa. Był to bardzo wesoły dom, mieszkali tam wtedy Marcin I Ania, Szymon, jakis arab który nikt chyba nie wie jak sie nazywał, no i Kris z dziewczyna. Dzielilismy sie jedną łazienką, kuchnią i kibelkiem.
W czerwcu Dona przyjechała do Londynu. Załatwiliśmy jej pracę w tej samej kuchni w McDonald i poszła ze mna do szkoły językowej. Wykupiłem kolejne 3 miesiące kursu angielskiego, w miedzyczasie odszedłem z hotelu bo już nie dawałem rady tak pracować i spać 2 razy dziennie.
Szkoła językowa była bardzo sympatyczna, zbieranina z całego świata, polacy, turcy, czesi, hiszpanie, chińczycy, niemcy, każdy gadał w innym języku, a na przerwach mówiliśmy “hello, how are you mate?” i odpowiadali “I am all right” bo na tym sie nasza znajomość angielskiego kończyła :). Po paru miesiącach nauki i pracy z anglikami zaczęliśmy dogadywać się po angielsku i na jesieni pomyśleliśmy
o zmianie pracy na lepszą.
W międzyczasie dołączył do nas mój brat, uczył się angielskiego w polsce przez kilka lat więc po przyjeździe znalazł pracę jako
kelner w Pizza Hut. Wkręcił nas tam chyba około wrzesnia 1999 roku i zaczęliśmy wreszcie troche lepiej zarabiać - jako kelnerzy. W okresie świąt byly “żniwa” dla kelnerów bo ruch w restauracji był niesamowity no i ludzie rzucali tipy całkiem nieźle. Popracowałem tam około roku a potem przeniosłem się do innej restauracji również Pizza Hut ale w sąsiedniej dzielnicy w Bromley.
Po dwóch i pół roku spędzonych w Londynie byliśmy sfrustrowani, że Polska jeszcze nie jest w Unii, że ciągle pracujemy w restauracji, że siedzimy nielegalnie no i stwierdziliśmy że poddajemy się i wracamy do Polski. We wrzesniu 2001 roku wróciliśmy do naszego domu do Bialej Podlaskiej. Najpierw sprawdziłem konto bankowe, okazało się że bank nas okradł no wiec zamknąłem konto i powiedziałem że nie chcę mieć z darmozjadami więcej do czynienia. Po wizytach w kilku bankach, w spółdzielni mieszkaniowej i jakichś tam jeszcze urzędach, szybko okazało się że w tej wytęsknionej Polsce nie jest tak dobrze. Mniej więcej po miesiącu podjęliśmy decyzję że poobijamy się przez pare miesięcy i po świętach wracamy do Wielkiej Brytanii.
Tak wiec w styczniu 2002 znów wysiedliśmy z autokaru na Victoria Green Line w Londynie. Odebrał nas brat i rodzice, bo już cała rodzina zjechała do UK. Mając trochę doświadczenia i znąjac w miarę dobrze język szybko znalazłem pracę. Zamieniłem restaurację na magazyn, bo płaca była w miarę dobra no i nikt nie pytał o pozwolenie na pracę. Nie mialem tam źle, przez 2 tygodnie pracowałem jako
picker, potem zostałem confirmation clerk i siedziałem sobie całymi dniami na krzesełku stukajac w klawiaturę. Pracowałem tam 2 lata, w międzyczasie awansowałem na warehouse supervisor, dostalem 2 podwyżki i zarabiałem całkiem niezle.
Przez ten czas Dona pracowała w Pizza Express jako supervisor, w kwietniu czy w maju 2003 roku restauracja zaczęła naciskać ją żeby przyniosła paszport i dokument z Home Office potwierdzający prawo do pracy. Oboje nie mielismy wiz więc zdecydowalismy że Dona odejdzie z pracy i przeżyjemy rok na jednej pensjii, do czasu aż polska wejdzie do Unii.
Po naszym powrocie do Wielkiej Brytanii mój brat zamieszkał z nami. Wynajmowaliśmy wspólnie one bedroom flat (2 pokojowe mieszkanie), my we dwoje jeden pokój, brat drugi. Po roku poznał dziewczynę z Chin która uczyła się w Londynie angielskiego. Jego, podobnie jak
Done, zaczęto naciskać w pracy by przyniósł papiery potwierdzające prawo do pracy w UK. Brat zaryzykował wyjazd i próbował wjechac do anglii jeszcze raz jako student. Niestety (choc teraz mówi że to najlepsze co mu się przytrafiło :) nie udało się, zatrzymali Tomasza na granicy i stukneli mu pieczątkę w paszporcie. Nie wjechał już niestety do anglii, choć próbował potem jeszcze dwa razy. Jego dziewczyna Xin chciała pojechać do niego do polski ale nie dostała polskiej wizy (?!). Dla nich sytuacja wygladała prawie beznadziejnie, no ale brat dostał wizę do Chin i tam
sie spotkali. Wyjechali potem razem do Australii gdzie sie pobrali i żyja tam teraz, już tam chyba zostaną na stałe. Brat studiuje informatyke i uczy w college, Xin ciągle studiuje ekonomię.
W maju 2004 roku Polska weszła do Unii no i mogliśmy wreszcie odetchnąc. Dona niestety nie znalazła pracy w biurze i wróciła do restauracji. Ja miałem dość pracy do 9-10 wieczorem i zacząłem szukać pracy w biurze, zdecydowałem się przenieść do bióra za wszelką cenę. W tym czasie podjeliśmy decyzję o zakupie mieszkania. Poskładaliśmy do kupy wszystkie oszczędności no i z niemałym trudem dostaliśmy pożyczkę. W październiku 2004 roku kupilismy one bedroom flat (2 pokojowe mieszkanie) w domu przerobionym na 2 mieszkania.
Zacząłem prace w administracji/księgowości w TNT UK Ltd, Dona została managerem w Pizza Express. Po kilku miesiącach przeniosłem się do ksiegowości w małej firmie pod Londynem. Studiuję teraz ksiegowość a Dona również szuka pracy w tej branży.

No comments: